3- latka na torach kolejowych – Morderstwo czy nieszczęśliwy wypadek?
W środę 26 lipca 2017 roku rodzina z Alhaurín el Grande (Hiszpania), udała się do oddalonego o 33 kilometry miasta Pizzara. Tam Antonio, Almudena i ich 3- letnia córeczka Lucia, świętowali urodziny babci dziecka, co miało miejsce w barze mieszczącym się w pobliżu stacji kolejowej.
Lucia znika
Podczas gdy dorośli biesiadowali przy stole, gromada dzieci bawiła się na zewnątrz. Było po godzinie 23:00 kiedy matka zawołała Lucię, aby poprawić jej włosy. To właśnie wtedy uczestnicy imprezy zorientowali się, że dziewczynka zniknęła, a żadne z dzieci nie zarejestrowało momentu w którym to się stało.
Smoczek trzylatki znaleziono pod ławką, w pobliżu terminalu biletowego, mieszczącego się obok torów kolejowych, ale po niej samej nie było nigdzie śladu. W ciągu godziny, do poszukiwań dziewczynki w sukience z wizerunkiem Myszki Minnie, dołączyli agenci Straży Cywilnej, Ochrony Ludności, policja oraz około 600 mieszkańców miasta.
Ciało na torach
Biegła w kierunku jezdni
Potrącona przez pociąg
Sądzę, że dziewczynka oddaliła się od grupy i zgubiła. Następnie szła w ciemności przed siebie i po przejściu kilku kilometrów, zmęczona położyła między torami kolejowymi, a przejeżdżający pociąg zadał cios w głowę, który zakończył jej życie.
Bliscy walczą o prawdę
Moja córka została porwana, rozumiecie? Nie wiem kto kto zrobił; czy mężczyzna czy kobieta, a może dwóch mężczyzn. Nie wierzę, że Lucia mogła przejść 4 kilometry w klapkach, po kamieniach, trakcjach i szkłach, a do tego w ciemności. Gdyby tak było miałaby brudne i poranione stopy, a były one czyste jak łza. Do tego Lucia nigdy nie porzuciłaby swojego smoczka. Zawsze jej powtarzałem, że jest na niego za duża, ale próby odebrania smoczka, zawsze kończyły się histerią. Ona zawsze miała ten smoczek w ustach!Należy też zwrócić uwagę, że kilkaset osób, przemierzało trasę, którą musiałaby iść moja córka i nigdzie jej nie było, a to może oznaczać tylko jedno. Ktoś wciągnął ją do samochodu. – Mówił ojciec
Mimo, iż w sprawie śmierci malej Luci jest tyle niejasności, zadecydowano o jej zamknięciu, orzekając nieszczęśliwy wypadek. Zdesperowana rodzina od trzech lat zaciekle walczy o ponowne otwarcie i przeanalizowanie sprawy. Pod wnioskiem podpisało się już 100 000 osób.
Autor, Dorota Ortakci.
3 letnie dziecko vs pociag i jedyne obrażenie to coś co określili jako „uraz głowy”? Ci „śledczy” chyba nie słyszeli nigdy o czymś takim jak fizyka… No chyba, że pociąg toczył się w ślimaczym tempie – to wtedy MOŻE być coś z tej głowy rozpoznawalnego zostało…