Let’s travel together.

Diabły istnieją naprawdę – Część szczątków upiekł w piekarniku i skonsumował

0

21 sierpnia 1962 roku, w mieście Itsukaichi, znanym obecnie jako Akigawa, urodziło się dziecko z dziwną wadą wrodzoną. Mały chłopiec ze zdeformowanymi rękami, nazywał się Tsutomu Miyazaki. Niepełnosprawność szybko spowodowała problemy – Przez swoją ułomność Tsutomu miał trudności w nawiązaniu znajomości, co towarzyszyło mu przez całe lata nauki.

 

Śmierć najbliższej osoby, obudziła demona

Gdy Tsutomu dostał się do szkoły średniej, początkowo bardzo dobrze sobie radził, jednak w krótkim czasie jego oceny zaczęły się obniżać, co spowodowało, że jego aspiracje o byciu nauczycielem legły w gruzach. Chłopak zdecydował się więc na fotografię.

Oprócz problemów w szkole i nieudanego życia towarzyskiego, życie rodzinne Tsutomu nie było dużo lepsze, ponieważ miał napięte relacje z niemal wszystkimi członkami swojej rodziny. Rodzice wywierali na nim presję, by pracował w ich rodzinnym biznesie – drukarni, a siostry uważały go za dziwnego i nie przyznawały się do tego, że jest ich bratem. Jedynym członkiem rodziny, który naprawdę go kochał, był jego dziadek. Obaj byli bardzo blisko i kiedy dziadek zmarł w maju 1988 r. Chłopak bardzo to przeżył. Stał się jeszcze większym samotnikiem, i powoli popadał w obłęd. Próbując utrzymać przy życiu, żywe wspomnień swojego dziadka, zjadł część jego skremowanych szczątków. W tym czasie zaczął także zabijać psy i koty.

Pierwszy atak

Nie jest jasne, kiedy zaczął się jego dziwny apetyt seksualny, ale jednym z incydentów, które podkreślają stłumione uczucia Miyazakiego, była fascynacja dojrzewającą siostrą. Chłopak dopuścił się nawet próby gwałtu, a następnie to samo chciał uczynić ze swoją matką. To był dopiero początek. Miyazaki był przygotowany, by pokazać światu, jak bardzo był zdeprawowany i jak bardzo zwariował po śmierci dziadka.

22 sierpnia 1988 r. Zaledwie jeden dzień po swoich 26 urodzinach, popełnił pierwsze morderstwo. 4-letnia Mary Konno wracała do domu od koleżanki, gdy Tsutomu ją zaczepił. Zapytał czy chciałaby zobaczyć coś fajnego, a ufna dziewczynka z radością się zgodziła i wsiadła do czarnego Nissana Langleya, który zatrzymał się dopiero w zacisznym, zalesionym miejscu. Po kilku chwilach rozmowy, mężczyzna zaatakował; udusił dziecko, po czym już martwe, wielokrotnie wykorzystał, zanim zrzucił ze stromego zbocza. Wcześniej zrobił wiele zdjęć i zabrał wszystkie ubranka dziewczynki, jako trofea po pierwszym zabójstwie. Miejsce zbrodni odwiedził kilka dni później. Rozkładające się zwłoki 4-latki pozbawił stóp i dłoni.

Głuche telefony

W tym czasie zrozpaczeni rodzice małej Mary, prowadzili gorączkowe poszukiwania. Świadkowie donieśli, że widzieli ją w towarzystwie dziwnego mężczyzny, „pulchnego z kręconymi włosami”, ale wszystkie tropy poprowadziły donikąd. Wszystko, co mogła zrobić policja, to ostrzec innych rodziców i poinstruować społeczność, aby miała oczy szeroko otwarte i pilnowała swoich pociech. Rozwieszono tysiące ulotek, informujących o zaginięciu dziecka, starając się by ta sprawa była wciąż świeża w umysłach mieszkańców. Wkrótce po zniknięciu córki, pan Konno zaczął otrzymywać dziwne telefony. Telefon dzwonił dopóki ktoś nie odebrał, a gdy tylko słuchawka została podniesiona z widełek, rozmówca szybko się rozłączał. Rodzina otrzymała także złowieszczą pocztówkę, podpisaną „DIABŁY ISTNIEJĄ”, co zostało zinterpretowane przez organy ścigania, jako żart.

Morderczy szał

Minęło mniej niż 2 miesiące, zanim Miyazaki uderzył jeszcze raz. 3 października 1988 r. 7-letnia Masami Yoshizawa szła samotnie drogą. Miyazaki zaproponował dziecku przejażdżkę, a dziewczynka tak jak jej poprzedniczka z chęcią przyjęła tą propozycję. Zawiózł swoją ofiarę w to samo miejsce, w którym wcześniej pozbawił życia czterolatkę i powtórzył swój schemat. Udusił, wykorzystał, zrobił zdjęcia, zabrał ubranie i porzucił w niedalekiej odległości od zwłok Mary. W tym samym czasie, śledczy prowadzili poszukiwania zaginionej dziewczynki.

Po upływie kolejnych dwóch miesięcy, potwór znowu wyszedł z ukrycia. Tym razem wypatrzył 4-letnią Erikę Nambu. Mężczyzna złapał dziecko i wrzucił do swojego samochodu. Zabrał na opuszczony parking. Erika płakała kiedy zmuszał ją do pozowania do niewłaściwych zdjęć. Wkrótce potem rzucił się na dziecko i udusił. Jej ciało owinął w prześcieradło i włożył do bagażnika samochodu. Pojechał w zalesiony teren by rozkoszować się upojnymi chwilami z martwym ciałem, kiedy jego samochód ugrzązł w błocie. Zanim Tsutomu zdecydował się rozwiązać ten problem, postanowił pozbyć się większego – tego, który miał w bagażniku. Kiedy wrócił do auta napotkał grupkę mężczyzn, którzy zaoferowali pomoc w wydostaniu auta z błota. Tsutomu serdecznie podziękował i odjechał.

Pierwszy trop

W tym czasie rodzice Eriki zgłosili zaginięcie, a policjanci odczuwali coraz większą presję – Trójka zaginionych dziewczynek w ciągu kilku miesięcy, bez konkretnych wskazówek i tropów. Utworzono specjalną grupę zadaniową, która miała na celu znaleźć podejrzanego.

Następnego dnia lokalny pracownik znalazł ubrania Eriki i rozpoczęto natychmiastowe przeszukiwanie okolicy. Następnego dnia jej zwłoki dziewczynki, związane sznurem i owinięte w prześcieradło znaleziono w lesie. Dwóch mężczyzn, którzy pomogli Miyazaki, szybko zgłosiło się na policję, podając rysopis napotkanego mężczyzny. Rodzina Erki, również otrzymywała głuche telefony oraz pocztówkę, na której literami wyciętymi z gazet napisano: „Erika. Zimno. Kaszel. Gardło. Reszta. Śmierć.”

Makabryczna przesyłka

Mimo niewielkiego punktu zaczepienia, śledztwo utknęło w miejscu. Mijały miesiące, a Tsutomu wciąż pozostawał bezkarny i nadal szydził z rodziny swojej pierwszej ofiary, czyli Marii. Wrócił na miejsce zbrodni, zabrał szczątki i spalił je w piecu, a prochy wraz z zębami, ubraniami i zdjęciami dziewczynki, umieścił w pudełku, które wysłał wraz z pocztówką do jej rodziców: „Mary. Skremowana. Kości. Zbadaj. Okaże się”. Wczesnym rankiem, 6 lutego 1989 r. Ojciec dziewczynki znalazł tajemnicze pudełko wraz z pocztówką. Po otwarciu i zobaczeniu tego co znajdowało się w środku, natychmiast zadzwonił na policję. Śledczy po raz kolejny nie potraktowali sprawy poważnie, a przesyłkę potraktowali jako żart, co nagłośniono medialnie.

Prawda

11 lutego, Miyazaki wysłał list do reporterów, dołączając do niego zdjęcie Mary:

 W tekturowym pudełku były szczątki Mary. Widziałem konferencję prasową, w której powiedzieli, że szczątki nie należą do dziewczynki. Jej matka mówiła do kamery, że ten raport dał jej nową nadzieje na to, że jej córeczka żyje. Wtedy poczułem, że muszę to napisać, by ta kobieta nie wierzyła na próżno w to co jest niemożliwe. Powtarzam: prochy, należą do Mary. 

Kiedy specjalistyczne badania ujawniły, że anonim mówił prawdę, 11 marca państwo Konno, zorganizowali nabożeństwo i pogrzeb swojej córki. Po powrocie do domu, czekał na nich list:

Zanim się zorientowałem, zwłoki dziecka stały się sztywne. Chciałem skrzyżować jej ręce na piersiach, ale nie chciały się zgiąć. Wkrótce na jej ciele pojawiły się czerwone plamy…Duże czerwone plamy, zupełnie tak jakby była pokryta pieczątkami. Po kilku dniach nie były już tak sztywne, były jak balon z wodą, pokryty rozstępami. Ciało pachniało. Pachniało tak, jak nic nie pachnie w tym całym szerokim świecie – Yoku Imada

Zabrał do domu i zjadł

6 czerwca 1989 roku 5-letnia Ayako Nomoto bawiła się samotnie w parku, kiedy podszedł do niej Miyazaki. Zapytał, czy mógłby zrobić jej ładne zdjęcia, a ona zgodziła się pójść z nieznajomym, tym samym dzieląc dolę swoich poprzedniczek. Tsutomu udał się wraz z ciałem w bagażniku do swojego mieszkania, gdzie czekał, aż nadejdzie zmrok; wtedy mógł niezauważony przenieść zwłoki do środka. Przez kolejne dwa dni, robił zdjęcia i kręcił video podczas okropieństw, których dopuszczał się z ciałem.

Przestał dopiero wtedy, gdy zapach rozkładu stał się nie do zniesienia. Wtedy też odciął stopy i dłonie dziewczynki, co miało na celu utrudnić jej identyfikacje. Ćwiartowanie ciała spodobało mu się tak bardzo, że wkrótce z kompletnych zwłok, zostały małe kawałki. Tors porzucił na cmentarzu, a część szczątek upiekł w piekarniku i skonsumował. Ręce, stopy i głowę porzucił w lesie, tuż za jego mieszkaniem, ale szybko zdał sobie sprawę, że zrobił to zbyt blisko. Wrócił po szczątki i ponownie przyniósł je do mieszkania.

Dorwany w parku

Podobnie jak w innych przypadkach, policja natychmiast zaczęła rozdawać ulotki, ukazujące wizerunek zaginionej dziewczynki. Niestety kilka dni później odnaleziono jej tors. 23 lipca Miyazaki, ponownie próbował porwać młodą dziewczynę. Podszedł do dwóch sióstr, które spędzały wolny czas w parku i przekonał jedną z nich, by poszła za nim, aby mógł robić jej sesję zdjęciową. Całe zdarzenie z ukrycia obserwowała siostra. Kiedy zobaczyła jaki charakter mają te zdjęcia, pobiegła do ojca. Mężczyzna zmierzył się z Miyazaki, któremu jednak udało się uciec. Pokusa była jednak silniejsza – Po kilku godzinach wrócił do parku, gdzie został zatrzymany i trafił do aresztu. Kiedy policja przeszukała jego dom, znaleziono tysiące zdjęć i filmów z udziałem ofiar.

Po kilku tygodniach przesłuchań, zabójca w końcu dokonał pełnej spowiedzi. Rozprawa rozpoczęła się 30 marca 1990 roku. Podczas procesu próbował winić swoje działania poprzez przemoc i treści seksualne znalezione w filmach anime. Jego obrońcy nie zdołali przekonać sędziego, że był szalony, tym samym morderca został skazany na śmierć. Jego ojciec z powodu zbrodni popełnionych przez syna w 1994 r. popełnił samobójstwo. Miyazaki został powieszony w 2008 r.

Autor, Dorota Ortakci.

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.