Let’s travel together.

Zawzięcie próbował odzyskać włócznię z głowy żony – Rodzina Sharpe

0

John Sharpe poznał swoją przyszłą żonę, Annę w Banku w Australii, gdzie obydwoje pracowali  i żyli. Anna była rodowitą Nowozelandką. Para pobrała się dość szybko, bo w przeciągu roku. Anna Sharpe, już po miesiącu miodowym, w rozmowach telefonicznych z mamą wyrażała swe obawy dotyczące małżeństwa: 

To był błąd. Między nami nie ma miłości, ani namiętności. 

Mimo problemów, małżeństwo po 10 latach doczekało się córeczki Gracie. Dziewczynka przyszła na świat z ciężką dysplazją stawu biodrowego. Przeszła wiele operacji, oraz wymagała ciągłej opieki ortopedycznej. W skutek ogromnego bólu, miała problemy ze snem, nie chciała jeść i ciągle płakała, a między Johnem i Anną narastało coraz większe napięcie.

Nowy nabytek – kusza

Gdy Gracie ukończyła 15 miesięcy, John udał się do lokalnego sklepu dla wędkarzy i zakupił wyposażoną w metalową włócznię kuszę. Mimo, iż wcześniej nie wykazywał zainteresowania połowem i kłusownictwem z zapałem ćwiczył strzelanie w ogrodzie przy domu. W tym samym roku Anna ponownie zaszła w ciążę. John był wściekły i chociaż nigdy tego nie okazał, nie chciał tego dziecka. Namawiał nawet żonę do oddania przyszłego potomka do placówki opiekuńczej.

W poniedziałek 21 marca 2004 r. rodzina Sharpe wyruszyła na rodzinny piknik, który odbywał się z okazji urodzin siostrzeńca. Nikt z członków rodziny nie zauważył, że małżeństwo przechodzi kryzys. John zachowywał się jak czarujący, troskliwy mąż.

Strzał z bliskiej odległości

Wieczorem 23 marca między małżonkami doszło do kłótni. W momencie, w którym Anna położyła się spać, John ruszył do garażu w którym przechowywał broń. Po powrocie do sypialni wystrzelił włócznię z odległości kilku centymetrów, w lewą skroń żony. Zorientowawszy się, że kobieta nadal oddycha wystrzelił jeszcze raz. Następnie przykrył ciało ręcznikami i zszedł na dół by spokojnie zasnąć na rozkładanej sofie.

Następnego ranka zawiózł Gracie do żłobka, a następnie odmówił domową wizytę serwisanta telewizyjnego. W tym czasie ciało Anny nadal leżało w sypialni. Po powrocie do domu, zawzięcie próbował usunąć włócznie z głowy żony. Te jednak utkwiły w czaszce na tyle mocno, iż ta próba zakończyła się fiaskiem. Udało mu się jednak odzyskać trzonki bez grotów. Po prostu odkręcił je od głowy Anny. Pochowawszy ciało żony w płytkim grobie, na terenie własnej posesji, John odebrał córeczkę ze żłobka i wraz z nią udał się do sklepu po kolejną włócznię.

Nie oszczędził dziecka

Wieczorem 27 marca John wypił dużą ilość whisky z colą by następnie z uśpionym sumieniem wkraść się do sypialni śpiącej córeczki. Bez skrupułów nacisnął na spust. Włócznia tylko raniła dziecko, które zaczęło przeraźliwie krzyczeć.  Zwyrodnialec załadował odzyskane wcześniej trzony i wystrzelił. Mimo trzech prób mała Gracie nadal żyła. Zdesperowany, wyjął jeden z metalowych elementów z głowy dziecka, załadował i wystrzelił po raz czwarty i ostatni…

Następnego ranka, owinął dziewczynkę jak paczkę, posługując się brezentem, folią i taśmą klejącą. Ekshumował także ciało Anny i przystąpił do rozczłonkowania zwłok przy pomocy piły łańcuchowej. Szczątki zapakował w worki służące do segregacji odpadów. Morderca udał się na pobliskie wysypisko śmieci, gdzie pozostawił „worki z odpadami”.

Gra

John Sharpe zdołał utrzymać swą niewinność przez kolejne trzy miesiące. W tym czasie wysłał sfałszowany email rodzinie Anny mieszkającej w Nowej Zelandii:

Proszę uszanować i zrozumieć moje życzenie prywatności i pocieszyć się tym, że jestem zadowolona z życia, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. – Anna

Najbliższym ze swojego otoczenia wmawiał, że żona zabrała dziecko i uciekła z innym mężczyzną. Zaaranżował nawet bukiet kwiatów wysłany od Anny do jej mamy z okazji imienin. Czujność matki nie zawiodła. Kobieta pełna złych przeczuć zgłosiła zaginięcie córki nowozelandzkiej policji. Morderca zorientowawszy się, że jest na celowniku śledczych, zaczął kontynuować swą grę w mediach, gdzie wygłosił publiczny apel do żony:

Anna, nasze małżeństwo może się skończyć, ale nadal cię kocham, a Ty jesteś matką naszej pięknej córki Gracie, którą oboje uwielbiamy – bardziej niż ktokolwiek inny.

Kłamstwo ma krótkie nogi

W końcu kłamstwa Johna zaczęły zataczać błędne koło, kręcące się tylko i wyłącznie wokół niego. Nowozelandzka policja przy współpracy z policją w Victorii zebrała wystarczającą ilość poszlak i dowodów, aby móc oskarżyć mężczyznę o morderstwo. Dzięki monitoringowi z kamer, odtworzono drogę Johna po domniemanym zaginięciu żony i córki i odnaleziono kartę do bankomatu Anny, oraz jej  telefon komórkowy. Odkryto także, że John pozbył się materaca na którym zabił żonę, a nowego zakupu dokonał dwa tygodnie później.

Wielokrotnie przesłuchiwany John przyznał się do morderstwa ( Anna w momencie śmierci była w 5 miesiącu ciąży). Zeznał, że zabił swoją żonę ponieważ kontrolowała go na każdym kroku i była kapryśna. Nie chciał także kolejnego dziecka. Dodał, że po zabójstwie Anny myślał o tym by samotnie wychowywać córkę Gracie. Zapytany dlaczego zamordował po raz drugi, odbierając życie bezbronnemu dziecku odpowiedział:

Pogubiłem się w swoich czynach i zamiarach. Pękłem

Dożywocie i ochrona

Według niektórych członków rodziny Sharpe, John mógł zabić małżonkę z zupełnie z innego powodu. Listy wymieniane między Anną, a najbliższymi ukazały okrutną prawdę. Z relacji Anny wynikało, iż mężczyzna w przeszłości dopuszczał się prób molestowania dzieci swoich poprzednich partnerek.  Anna wyrażała obawy o córkę…Być może przyłapała męża na gorącym uczynku….

Policja prowadziła masowe poszukiwania na wysypisku śmieci przez trzy tygodnie. Ostatecznie odzyskano oba ciała. Anna, nienarodzony syn i Gracie spoczęli na cmentarzu Green Park w nagrobku oznaczonym panieńskim nazwiskiem Anny. W dniu 5 sierpnia 2005 r. Trybunał Sądu Najwyższego skazał John’a na dożywotnie więzienie. Mężczyzna przebywa w areszcie ochronnym z powodu zagrożenia jego życia i zdrowia ze strony współwięźniów.

Autor, Dorota Ortakci

This slideshow requires JavaScript.

 

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.