Let’s travel together.

Kto skrzywdził Mateusza Kozaka? Od jego zaginięcia mija 12 lat

0

Powiedział matce, że wróci za godzinę. Od jego zaginięcia mija już 12 lat. Co mogło się stać podczas „krótkiej” przejażdżki?

 

Sobota jak każda inna

W momencie zaginięcia, Mateusz Kozak miał 14 lat, mieszkał wraz z rodzicami w Brwinowie, niewielkim miasteczku w powiecie pruszkowskim w województwie mazowieckim. Wśród najbliższych, uchodził za osobę spokojną, koleżeńską i pełną pasji.

Wieczorem, 16 października 2010 roku, w domu rodziny Kozaków trwały przygotowania do kolacji. Jak co sobotę, matka chłopca, Pani Barbara, zamawiała ulubione danie syna z pobliskiej restauracji.

To taki nasz rodzinny, sobotni zwyczaj.

Było już po godzinie 18, kiedy chłopiec poinformował mamę, że musi wyjść z domu.

Mamusiu, za godzinę wrócę. Zamówcie mi mój ulubiony kebab.

Jak wspomina matka Mateusza:

Byłam w kuchni, Mateusz chciał, bym mu powiedziała, gdy będzie godzina 18.15. Powiedział, że za godzinę wróci i o 18.15 wyszedł. Nie zapytałam dokąd. To mój błąd

14-latek zabrał swój ciemnozielony rower górski i odjechał. Wiadomo, że po wyjściu z domu, przez kilkanaście minut, jeździł w okolicy bloku, w którym mieszkał. Później natomiast widziano go w osiedlowym sklepie, w towarzystwie starszego o dwa lata kolegi. Całe zdarzenie zostało uchwycone na monitoringu.

Ostatni raz kamery zarejestrowały go pod sklepem. Niewykluczone, że ktoś za nim poszedł.

Mateusz kupił sobie napój i batonika, później wsiadł na rower i odjechał. Jak stwierdziła później jedna ze sprzedawczyń:

Był bardzo zdenerwowany. Obserwował, czy go obserwujemy, czy jakby ktoś go obserwował, tak wywnioskowałam. Nie spodziewaliśmy się, że na drugi dzień będzie poszukiwany.

Mijały kolejne godziny, a z Mateuszem nadal nie było kontaktu. Jego mama przypomniała sobie wówczas, że chłopiec opowiedział jej o „sobotniej imprezie urodzinowej u znajomych”, która miała odbyć się dopiero za dwa tygodnie. Kobieta uznała, że Mateusz pomylił daty i przyjęcie odbyło się tego wieczoru.

Mateusz nie wrócił do domu na noc, następnego ranka Pani Barbara zgłosiła jego zaginięcie na komisariacie policji w Brwinowie.

 

Zeznania kolegi, poszukiwania i domysły

Kolega Mateusza zeznał, że rozstał się z nim na ul. Grudowskiej, dokładnie czterysta metrów od miejsca, gdzie po raz ostatni zarejestrował ich monitoring.

Byłem z nim pod tym sklepem. Wziął ode mnie dwa papierosy i się rozeszliśmy. Później właśnie była ta sytuacja z tym samochodem na ulicy Grudowskiej.

Według relacji chłopca, do Mateusza podjechał biały samochód. Wyglądało to tak jakby kierowca auta próbował zagadać Mateusza, ale ten nie chciał z nim rozmawiać. Prawdopodobnie odpowiedział wulgarnie na jego zaczepkę i pojechał dalej na swoim rowerze. Białe auto ruszyło w ślad za nim.

Tam siedziały chyba dwie osoby z tyłu i dwie z przodu. Słyszałem tylko, jak on krzyknął „pier… się” i widziałem, jak ten samochód jechał za nim.

Jak twierdzą funkcjonariusze policji:

Sprawdzane były białe samochody kombi, jednak nie potwierdziliśmy tej wersji wydarzeń.

Przez kolejne tygodnie policjanci z Brwinowa i z Komendy Powiatowej w Pruszkowie sprawdzali okoliczności zaginięcia oraz przeszukiwali pobliskie tereny. W poszukiwaniach brała udział straż miejska, straż pożarna oraz kilka oddziałów prewencji. Sprawdzano miejsca w których Mateusz mógłby się ewentualnie ukrywać, obszary podmokłe i wodne oraz tereny leśne i pustostany. Sprawdzano również tereny przydrożne, biorąc pod uwagę fakt, że być może chłopak padł ofiarą potrącenia, a jego ciało spoczywało gdzieś w rowie. W późniejszym etapie śledztwa wzięto także pod uwagę możliwość porwania, ale nie dla okupu. Mateusz nie wywodził się z zamożnej rodziny. Mimo nagłośnienia sprawy w mediach, rozwieszaniu plakatów z wizerunkiem zaginionego, nie zgłosił się nikt kto mógł chłopca, widzieć czy wskazać jakikolwiek trop, który urwał się wraz z białym samochodem. Śledztwo utknęło w miejscu.

W Brwinowie huczało od plotek, każdy miał własną teorię dotyczącą tego, co stało się z Mateuszem.

Raz słyszałem, że go znaleźli, innym razem, że znaleźli go martwego w Nadarzynie, albo ktoś szedł na grzyby i go znalazł. Oczywiście to wszystko tylko plotki. A źródło, nie do ustalenia.

Śledczy obawiali się, że nastolatek uwikłał się w kontakty z osobami ze środowiska przestępczego. Mogło chodzić nawet o handel narkotykami. Być może Mateusz stał się niewygodny dla przestępców, więc chcieli się go pozbyć.

To bardzo żywy chłopak, mający opinię drobnego chuligana. Jednak krzywdy nikomu by nie zrobił. Nie był też związany z żadnym podejrzanym towarzystwem.

Medium

W sprawie zaginionego wypowiadał się także znany jasnowidz i medium, Marek Szwedowski, według którego Mateusz został zamordowany. Z jego relacji wynika, iż Mateusz sam się z nim skontaktował 20 lipca 2017 roku. W pewnym momencie mężczyzna poczuł się obserwowany, a po chwili ujrzał postać która powiedziała:

„Znajdź mnie! nazywam się Mateusz Kozak”.

Marek Szwedowski natychmiastowo sprawdził te personalia w Internecie i natrafił na sprawę zaginionego siedem lat wcześniej Mateusza Kozaka. Co udało ustalić się medium? Według niego zaginiony nie żyje, a co najgorsze został on brutalnie zamordowany przez trzech sprawców:

Po drodze został zaczepiony przez trzech młodych mężczyzn jadących samochodem, którzy go znali. Zabrali Mateusza do samochodu razem z rowerem, jednocześnie coś mu wmawiając, że chcą coś ważnego mu pokazać. Dalej wydarzenia nabrały już tragicznego tempa. Wjechali w ustronne miejsce, wyciągnęli Mateusza z samochodu i brutalnie go pobili. Niestety obrażenia były tak duże, że Mateusz zmarł.

Rysopis sprawców

Według jasnowidza sprawcy wrzucili ciało do miejsca wypełnionego wodą. Dlaczego chłopak miał paść ofiarą morderstwa? Chodziło o narkotyki. Jasnowidz podał nawet szczegółowy rysopis sprawców. Według jego wizji tak wyglądali w 2010 roku:

„Pierwszy – wysoki, szczupły mężczyzna z krostowatą twarzą w wieku ok. 20 lat. Podczas mówienia widoczne liczne braki w uzębieniu. Chód tego człowieka jest dziwny, jakby się unosił na palcach, do góry podnosząc pięty, spojrzenie błędne, bez pozytywnego wyrazu. Ubrany w dniu zabójstwa w szare spodnie i w niebieską bluzę.

Drugi – rudy, niski i tęgi mężczyzna w wieku ok. 22 lat. Twarz piegowata i okrągła taka pucołowata, nos krzywy. W zachowaniu i rozmowie bardzo agresywny, rzucający cały czas przekleństwami. Ubrany był w koszulkę polo w kratkę, spodnie dżinsowe i białe buty Adidasy. Charakterystyczne jest to, że nosi gruby łańcuch na szyi.

Trzeci – dobrze zbudowany mężczyzna w wieku ok. 19 lat, ogolony na łyso. Jeśli chodzi o naturalne włosy, to prawdopodobne szatyn. Ubrany był w szary sweter i szare spodnie. Nosi okulary, ma poważną wadę wzroku. Dziwnie mówi, niewyraźnie jakby seplenił.”

Według medium dwóch z nich nadal mieszka w Brwinowie, trzeci natomiast w Pruszkowie.

 

Rysopis

W dniu zniknięcia Mateusz był ubrany w:
  • szarą bluzę w biało-niebieskie łaty
  • ciemne spodnie dresowe
  • buty sportowe
  • niebieską podkoszulkę

Rysopis chłopaka:

  • wzrost – 170 cm
  • waga – 59 kg
  • włosy – krótkie, blond
  • oczy – jasne
  • twarz – owalna
  • Znaki szczególne: krzywy przedni ząb; czerwona plamka na prawym policzku pod okiem
Możliwe, że ktoś mógł zauważyć charakterystyczny rower, na jakim wyruszył nastolatek: ciemnozielony rower typu „góral” z żółtym widelcem oraz kolorowymi naklejkami.

 

autor, Daria

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.